Nie tak dawno bo zaledwie 3 niedziele temu albo nawet 4, wybraliśmy się na wspinaczkę. Wraz z Grześkiem i Olivierem (który wspinając się walczy z lękiem wysokości... to jest dopiero wyczyn ) pojechaliśmy na skałe wiatru, Roc du Vent, która może nie jest strasznie trudna ale samo podejście do pionowej ściany zajmuje troche czasu i odbiera nieco sił.
Via Ferrata FR
Ścianka prawie pionowa...
Tu Grzesiek idzie pierwszy.
Dookoła na naszej wysokości latali paralotniarze,
w końcu to skała wiatru.
koniec pierwszego etapu i piękny widok na jezioro i tamę Roseland.
Olivier troszke z tyłu ale nie można mu odmówić zawziętości.
I jeszcze raz ja.
I teraz wszyscy razem.
A teraz czas na drugi etap: tzn. zejście ze skały, wejście na sąsiednią i...
...przejście po moście linowym kilkadziesiąt metrów nad ziemią na drugą sąsiednią skałe. Ta mała kropka prawie na środku to ludzik.
A za nim drugie jezioro Lac de la Gittaz.
Grzesiek przed wejściem na mościk...
... i już na mościku.
Ja też.
Jeszcze raz wspaniały widok na jezioro i możemy spadć do domku. Warto było sie pocić żeby to zobaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz