Drodzy Przyjaciele i Rodzinko...
Postanowiliśmy stworzyć swojego "bloga", aby podzielić się z Wami tym co przeżyliśmy i zobaczyliśmy. Chcemy być blisko Was pomimo dzielących nas odległości. Większość zdjęć jest zrobiona przez nas. Niektóre pożyczyliśmy. Za co dziękujemy bardzo ich autorom:).
Komentarze mile widziane. Blog działa od stycznia 2006.
A&M

26.08.2007

"Szukam, szukania mi trzeba"

Miało być w tytule "Grzybobranie i wędrówkowanie", ale został cytat z "Bukowiny",
"Szukam,szukania mi trzeba
Domu gitarą i piórem
A góry nade mną jak niebo
A niebo nade mną jak góry",
bo tak mi się czasem wydaje,jak patrzę na te piękne góry, że zlewają się one z niebem i tworzą jedno, albo czasem zamieniają się miejscami:)

Grzybobranie

Mam zaszczyt przedstawić moje znaleziska:). Same prawdzisne. W tym roku grzyby dopisały.


Muchomorków nie zbierałyśmy, naturalnie, ale tak ładnie się uśmiechał do nas,że zasłużył na fotkę.


Pieczara roku!!!


Maślaczki maślane... trzeba było naprawdę uważać żeby ich nie podeptać. Tyle tu tego, że nie przerobisz. Zagęszczenie ok 10/m2 :)


No i najmniej przyjemna robota, obieranie, czyszczenie, itd, ale na słoneczku, na balkonie, przy kawce nie było tak strasznie.



Wędrówkowanie

W oddali dalekiej;) prześwity Grand Motte?


Z widoczkiem na Mont Pourri


Kocham motyle... choć się na nich nie znam:(




Po zdobyciu skałki trzeba sobie troszkę odpocząć


A tu wspinamy się na kolejną.


Widok na lodowiec na Mont Pourri


Widok z góry na Le Monal


O ile mnie pamięć nie zawodzi, to "dziewięćsił bezłodygowy", tu bardzo często można go spotkać. W Polsce to gat. chroniony


...dom mój bardzo lubi gdy
Śmiech ściany mu rozjaśnia
I gędźby lubi i pieśni
Wpadnijcie na parę chwil
Kiedy los was zawiedzie w te strony
Bo dom mój otworem stoi
Dla takich jak my
Dla takich jak wy...

19.08.2007

Le MONAL

Tak blisko (od domu), a tak daleko... od świadomości:). Podczas gdy nasze drugie kochane połówki musiały wyjechać na parę dni do ojczyzny, my z Grzegorzem i dziewczynkami Martyną i Zosią wybraliśmy się do Monalu. Trudno powiedzieć czy to schronisko, czy miejscowość, ale zachwyca spokojem, widokami, kolorami, szlakami...

Na poniższych fotkach:) można podziwiać właśnie tamtejsze widoczki...i np jak Martyna wpada do rzeki:D albo,że krokusy rosną tu prawie całym rokiem (oprócz zimy, naturalnie)

:)

:)

Autor zdjęć to ja:)- Ala, zdjęcie tzw. grupowe;) czyli tam gdzie jesteśmy 3 baby jest Grzegorza

16.08.2007

Aiguille Rouge 3226 m n.p.m.

lub jak wcześniej podawaliśmy Aig le Rouge...
Jak się okazuje, nie trzeba wcale dużo się nachodzić u nas, żeby zobaczyć coś z góry... Wykupując tzw. forfait dla pieszych na cały dzień można podróżować różnymi wyciągami, telekabinami i podziwiać widoczki, nawet z 3226m!!! A poniższe fotki mówią same za siebie:)

Wjeżdzamy wyciągiem VARET żeby dostać się do drugiego wyciągu - Aiguille Rouge


A tu mama z tatą na szczycie i na śniegu:)




Za nami widok na zachodnią stronę oraz na wyciąg.


Dla bezpieczeństwa, ogrodzili wierzchołek siatką. Faktycznie jest niebezpiecznie i nie ma za wiele miejsca. W tle, za rodzicami - Mont Pourri, czyli jeszcze wyższa góra niż "igła", liczy 3779 m i jest drugim, co do wysokości szczytem w Vanoise.








Pomimo tych malowniczy chmurek, odsłonił nieśmiało rąbek tajemnicy nasz poczciwy Mont Blanc:)


Aż kopara opada;)


Przeprawa przez górską rzeczkę


i wyciąg Plagnettes, tym razem otwarty, podwiezie nas na Transarcs, którym zjedziemy na Les Arcs 1800 i stamtąd do domciu:)


Muszę powiedzieć, że to była bardzo pozytywna wycieczka:)

10.08.2007

Annecy, B. St. M. i Rosuel, Torino... once again!

Tyle tylko, że tym razem z Sabinką i jej bratem Tomkiem:)

ANNECY

to już po raz...któryś tam odwiedzmy to miejsce. Jest tak urocze, że chętnie poleca się i pokazuje innym. No i niezapomniana przygoda-samodzielne kierowanie motorówką:))). Spacerowanie uliczkami, które zapraszają mnóstwem ciekawych wyrobów regionalnych oraz z całego świata, zwiedzanie kościołów, zamku i delektowanie się smakiem lodów fiołkowych to są rzeczy dla których będziemy tam wracać kiedy tylko nadarzy się okacja:)

B. St. M. i ROSUEL
Jeśli ktoś pamięta pewnego pawia z kwiatów (którego podrywała Anna H.:), to w tym roku na jego miejscu stanął, wcale nie mniej urodziwy i bardzo profesjonalnie wykonany, samochodzik.
Rosuel jak zwylke zachwyca pięknym krajobrazem, no ale, że ten lodowiec jest taki tyci, to ja nie wiedziała;)
Autorzy zdjć: Tomek, Sabina i ja:)

Vanoise Express, czyli kolejka linowa, lącząca dwie miejscowości. Podróż trwa tylko 4 min i może przyspożyć na początku lekkie obawy;), ale z taką grubą, stalową liną, to kto by tam się bał!!! Kolejka przeprawia się przez dolinę Pesey-Nancroix, która przechodzi w Rosuel. Piękny widoczek:)
Po tym, jak wyszliśmy na ląd, zrobiliśmy sobie krótki spacerek leśnymi ścieżkami...

TURYN
Pragnę tylko napomknieć, że dzień ów poprzedzała kolacja pożegnalna dla Sabinki:), na której jedliśmy sobie żabki, sery i popijaliśmy winko francuskie, mmm... na deser były płonące banany!!! bradzo płonące i gorące:)))

Podczas przeprawy przez "Bernarda" mieliśmy okazję pogadać z takim jednym bałwanem;).
Turyn zaś przywitał nas ładną pogodą i niezbyt liczną grupą turystów (good for us). Było przyjemnie, jak zawsze we Włoszech. Tylko byliśmy troszkę zawiedzeni, bo bardzo chcieliśmy zwiedzić w końcu Muzeum Motoryzacji, ale było zamknięte z powodu renowacji zabytków :(środek lata!!!). Nie omieszkaliśmy wstąpić do Muzeum Egipskiego i Całunu Turyńskiego oraz na plac królewski. Odwiedziliśmy także i nowe miejsca, m.in. Parco Valentino z zamkiem Vatentino i średniowieczną wioską (z repliką XV-wiecznego zamku)
A przede wszytkim, nie zapomnieliśmy o przecudnych włoskich gelatto:D

Dzięki Ci, Sabinko za spędzony razem czas:)))

7.08.2007

AOSTA

A to mała zmiana w prowadzeniu bloga...pokaz slajdów:))). Eureka!

Wycieczka do przepięknego włoskiego miasteczka Aosta - stolicy Doliny Aosty (fr. Vallée d'Aoste) - wg Wikipedia: "kraina historyczna i autonomiczny region administracyjny w północno-zachodnich Włoszech, na pograniczu z Francją i Szwajcarią. Region jest wysokogórskim obszarem, obejmującym najwyższe partie Alp włoskich ze szczytem Mont Blanc, poprzecinanym licznymi dolinami wartkich, lecz krótkich rzek, często wylewnych.
Na północy krainy występują Alpy Pennińskie, na południu Alpy Graickie, w środkowej części dolina rzeki Dora Baltea.)"



Na zdjęciach możecie podziwiać przejście graniczne FR-IT:), zabytki miasta tj:część fasady neo-klasycznej oraz wieże katedry Sw. Jana Chciciela, ruiny amfiteatru romanskiego, murów miejskich, bramy pretoriańskiej, Placu Chanoux (fot. gdzie stoimy z mapą i fot. z flagami), mostu romańskiego, łuku triumfalnego Augusta, część kościołu kolegiackiego Saint Orso wraz z kryptą pochodzącą z VIII w (fot. z kolumnadą), muzealne ikony, dziwnych tubylców;) i naszą wycieczkę w składzie: Sabinka, Tomek, Kasia, Grześ, Zosia, mama Grześka, Madzia i Martynka, no i my:).

4.08.2007

RAFTING 2007

...Oczywiście po rzece Isere. Tym razem w rolach głównych: Sabina, Martyna, Madzia, Tomek, Wojtek i Mariusz. Fotografowie: Ala, Grzesiek i pani z raftingu:).
Jak było? Sami oceńcie po wyrazach twarzy;)

Prezentacja...fashion lato 2007;), modne przylegające odzienie + genialne botki-skarpetki.


Prawie jak DUREX, hehehe;) Tylko,ze "prawie" robi wielką różnicę - nie dajcie się zwieść. A nawiasem, GUMOTEX to firma produkująca pontony.



Madzia wygląda uroczo - taki liliput przy Tomku i Mariuszu. A Martynie ładnie we wszystkim, nawet w żółtym orzeszku:)


Krótki instruktarz... "jak tak to w prawo, jak tak to w lewo, jak "banzaj", to tyłki w dół i w górę wiosła"


i wodowanie...


Drużyna właśnie pokonała pierwszą prostą i pierwszy zakręt. Nieźle Wam idzie, dalej!!!


i "banzaj"!!!


Uwaga! Teraz będzie małe zderzenie ze skałą...


iiiiiii.....


Mały odpoczynek od wiosłowania, nie ma zagrożenia;)


Ale już tu...co za akcja!


To jest dopiero zabawa-poniżej poziomu wody:)


Idługa, spokojna prosta.


Można się przekąpać:).


Tak się robi wgląd do pontonu;)


No i coś czego nie udało się sfotografować poprzednim razem - skok z 6 metrowej skały, do rzeki, oczywiście. Sabinka wzięła aparat z wodoszczelną obudową i dzięki temu mamy i takie zdjęcia:)


I co kawałek można zaobserwować właśnie prezentowaną przez team - AKCJĘ!!!


Jak widać, Chłopaki z przodu przyjmowali wszystki "na klatę"


Zderzenie ze skałką;)


szybki nawrót i heja, płyniemy dalej.


Końcowy odcinek też wcale nie był łatwy i spokojny.


No w końcu przyuważyli "paparazzi" i nawet pomachali


I popłynęli w siną dal...a tak naprawdę to już za parę minut było koniec tej pasjonującej przeprawy rzeką Isere...


FIN