Tak blisko (od domu), a tak daleko... od świadomości:). Podczas gdy nasze drugie kochane połówki musiały wyjechać na parę dni do ojczyzny, my z Grzegorzem i dziewczynkami Martyną i Zosią wybraliśmy się do Monalu. Trudno powiedzieć czy to schronisko, czy miejscowość, ale zachwyca spokojem, widokami, kolorami, szlakami...
Na poniższych fotkach:) można podziwiać właśnie tamtejsze widoczki...i np jak Martyna wpada do rzeki:D albo,że krokusy rosną tu prawie całym rokiem (oprócz zimy, naturalnie)
:)
:)
Autor zdjęć to ja:)- Ala, zdjęcie tzw. grupowe;) czyli tam gdzie jesteśmy 3 baby jest Grzegorza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz