Z powodu zawirowań paszportowo-dokumentowych nie mogliśmy pojechć po ślubie na dłuższą wycieczkę, tak jak planowaliśmy. Zostało wtedy niewiele czasu i żeby go nie stracić bezproduktywnie pojechaliśmy sobie na 2 dni na konie...
To się nazywa leżeć "nogami do góry";). Zjeździliśmy rowerami wodnymi 2 piękne jeziora: Dywan i Sominy.
No ale przecież przyjechaliśmy tu na konie...! Na początek ląża, a później już obyło się bez.
I ćwiczymy dalej. Muszę się pochwalić, ze instruktorka powiedziła, że dawno nie miała takich zdolnych uczniów. Po 20 min ląży mogliśmy już się odpiąć.
Zmiana zawodnika. Co prawda ja już próbowałam swoich sił w jeździe konno, ale daaaawwwno temu w trawie;)
Widoczek na jezioro Sominy.
A tu tacy trochę zaspani...trzeba było niestety rano wstać i jechać dalej.
Widok na dwupoziomowy taras
W drodze powrotnej nie omieszkaliśmy wstąpić do Kostaryny (Kościerzyny;) na lody
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz