14 lipca, czyli dzień zwycięstwa we Francji spędziliśmy na dachu Europy:). Wybraliśmy się na wycieczkę razem z mamą, tatą, ciocią Krysią i wujkiem Mietkiem de la Pologne, do Chamonix. Dwiema kolejkami wdrapaliśmy się na szczyt Aiguille du Midi na 3842m n.p.m., który znajduje się tylko 8 km od Mont Blanc, a tam można już tylko się zachwycać. Kolejka uważana jest za techniczne cudo, ponieważ jakieś 1400m w górę wagonik wspina się na linie, bez udziału masywnych podpór. Szczerze, robi wrażenie!!!
Ciocia, na pczątku troszkę przestraszona wysokością i niskim stężeniem O2 na górze, w końcu odważnie zdecydowała się wjechać z nami i nie żałowała:), a wujek nierozłącznie ze swoją kamerką...
W Komplecie
Za nami nic innego jak pięknie ośnieżony MONT BLANC
Mam i tata, widok na przeciwną stronę Aiguille du Midi (w stronę Italii)
Nie zabrakło śniegu, mrozu, sopli, itd... było -6 stopni, dodam, że zmarzliśmy w środku lipca:)))
ale widoki wynagradzłay wszystko, no i może troszkę też pomógł kubek gorącej czekolady w restauracyjce tuż nad tarasem widokowym
W oddali widok na Chamonix?
Niestety widoczność nie była 100 %owa, ale uważamy, że to też miało swój urok. Po tym jak zjechaliśmy ze szczytu, zwiedziliśmy ekspresowo miasteczko i musieliśmy wracać do domku przed nocą:), bo natępnego dnia do pracki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz